niedziela, 31 sierpnia 2014

ROZDZIAŁ 6

Rozmowa z Katheriną dała mi dużo do myślenia. Z gabinetu staruszki wyszłam z jeszcze większą liczbą pytań. Wciąż szukałam na nie odpowiedzi. Dlaczego to wszystko musi być takie trudne? Dlaczego nie mogę być normalna? Kim właściwie jestem?
-Wszystko w porządku- usłyszałam za sobą cichy głos Dylana.
Wiedziałam, że chłopak chce mi pomóc. Ale byłam taka zła, że mimowolnie wybuchłam. Nie chciałam się na nim wyżywać. To było silniejsze ode mnie.
-Nie, nie jest w porządku. Wszyscy mnie okłamywali. Cały czas żyłam w kłamstwie. Moja rodzina, osoby, którym ufałam najbardziej na świecie codziennie patrzyli mi w oczy, ale nie mieli odwagi powiedzieć mi prawdy. Teraz nie żyją. Dowiaduję się od obcych ludzi, że jestem Widzącą! Co to w ogóle znaczy? Kim naprawdę jestem? Wiesz co, nawet nie chcę teraz tego wiedzieć. Po prostu chcę stąd wyjść.
-Pozwól, że Cię odprowadzę.
Chwycił mnie za rękę i wyprowadził z budynku. Szliśmy w milczeniu. Byłam mu za to wdzięczna. Nie miałam ochoty na rozmowę. Nie panowałam nad swoimi emocjami. Bałam się, że mogę powiedzieć coś głupiego.
Doszliśmy pod sierociniec.
-Przepraszam- powiedziałam- nie chciałam na Ciebie krzyczeć.
Wtedy Dylan zrobił coś zaskakującego. Przytulił mnie.
-Wiesz jesteś silniejsza niż ci się wydaje- szepnął mi do ucha.
I tak staliśmy kilka minut. W jego objęciach czułam się bezpiecznie, jakby tam było moje miejsce. Wszystkie moje zmartwienia wyparowały. W ich miejscu pojawiła się nieznane mi dotąd uczucie. Czułam się wolna jak ptak. Wiedziałam, że mogę wszystko. W głowie zakręciło mi się od zapachu Dylana. Pachniał fiołkami.
-Lydio, gdzie Ty się podziewałaś- wtedy w drzwiach pojawiła się opiekunka sierocińca. Natychmiast odskoczyłam od Dylana. Kompletnie zapomniałam, że wcześniej powinnam się zameldować i powiedzieć, że wrócę później. Pewnie wszyscy zastanawiali się gdzie jestem.
-Przepraszam, to moja wina- powiedział Dylan- poprosiłem Lydią o pomoc przy zadaniu z biologii, zasiedzieliśmy się. Bardzo przepraszam. Niech pani jej nie karze.
-No dobrze, nic się nie stało- powiedziała opiekunka.
Zrobiłam wielkie oczy. Nie mogłam w to uwierzyć. Godziny meldowania w sierocińcu są ściśle przestrzegane.
-Dobranoc- powiedział Dylan.- Do zobaczenia, Lydio.
-Do zobaczenia- patrzyłam jak jego postać znika za rogiem.


***

Nie wiedziałam, co o tym wszystkim myśleć. Tak nagle wszystko się zmieniło. Zmęczona położyłam się na łóżku i zasnęłam.

***

Kolejny koszmar.
Stoję sama przed lustrem ubrana w czarną sukienkę. Włosy upięłam w luźny kok. Moja twarz jest pozbawiona emocji. Nie płakałam. Wylałam już wszystkie łzy. Od wypadku minęły 3 dni. Ostatni raz spoglądam na mój pokój. Nie przywiązywałam się do niego. Wiedziałam, że prędzej czy później go opuszczę. Nie spodziewałam się tylko, że w takich okolicznościach. Powoli skierowałam się w stronę wyjścia. Przed domem stał długi czarny samochód. To nim pojadę do kościoła. Na pogrzeb mojej rodziny, mamy, taty i Liama. Dlaczego nie mogłam zginąć razem z nimi? Jak mogli mnie zostawić samą?
Nie mieszkaliśmy długo w miasteczku, jednak na pogrzeb przyszło wiele ludzi. Większości z nich nie znałam. Na pierwszych stronach gazet pisano o rodzinnej tragedii- „Pijany kierowca osieraca 15- letnią dziewczynę”. Moja rodzina była teraz lokalną sensacją.
Usiadłam w pierwszej ławce. Wszyscy na mnie spoglądali, jakbym była jakąś atrakcją. Zastanawiali się jak się zachowam. Czy wybuchnę? Zrobię jakąś aferę? Jednak ja zachowałam kamienny wyraz twarzy.
Przede mną stały trzy czarne trumny. Trzy najważniejsze osoby w moim życiu leżały w nich. Zimne, bez bijącego serca, martwe.
Tak bardzo chciałam, żeby mama mnie przytuliła i ucałowała w policzek. Liczyłam, że zjawi się tata pogłaszcze mnie po głowie i powie, że wszystko się ułoży. Mój brat zacznie się śmiać i oznajmi, że wyglądam okropnie i żebym wzięła się w garść. Tak bardzo mi ich brakowało! Nie mogłam się z nimi nawet pożegnać.
Pozwoliłam sobie na chwilę słabości. Po moim policzku powoli zaczęła spływać łza. 
Wtedy poczułam coś dziwnego. Niewidzialna dłoń starła łzę z mojego policzka. Poczułam, że ktoś dotyka mojego ramienia, odwróciłam się, ale nikogo nie zauważyłam. Wtedy myślałam, że coś mi się przewidziało. Teraz wiem, że moi rodzice byli tam ze mną. Patrzyli na swój własny pogrzeb.


8 komentarzy:

  1. Bardzo ciekawe. Wciąga jak nic.

    OdpowiedzUsuń
  2. Opis snu rewelacyjny i bardzo obrazowy. Aż miałam ciary na ręce.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapraszamy do dodania bloga w serwisie zBLOGowani! Mamy już ponad 3000 blogów z 22 kategorii.
    Należy założyć konto jako bloger i w 2 krokach dodać bloga do serwisu. Nasz robot sam pobiera aktualne wpisy i prezentuje je tysiącom użytkowników którzy codziennie korzystają ze zBLOGowanych. Dla blogera to korzyść w postaci nowych czytelników i większego ruchu na blogu. Zapraszamy!

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapraszam na http://apprentice-rangers.blogspot.com/ może ci się spodoba.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. [SPAM]
    Rozdział ósmy już się pojawił. Zapraszam! : )

    http://wild-forcee.blogspot.com

    Bardzo proszę o opinię, starałam się rozwinąć opisy, ale i tak mi nie wyszło.

    {{ Pozdrawiam, Eunice F.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie wiem co powiedzieć, kompletnie mnie zatkało. Masz 15 lat, a piszesz jakbyś miała na swoim koncie dziesiątki bestsellerów! Historia Lydi jest tajemnicza i trzymająca w napięciu. To lubię! Z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały! /D :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Trafiłam dzisiaj na tego bloga i zaczęłam czytać. Rozczarowałam się, jak po przeczytaniu ostatniego rozdziału spojrzałam na datę. Szkoda, że tego nie kontynuujesz, bo rzadko trafia się tutaj na ff związane z tą parą.
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń